Czołgi dla ryb – Alabama – ryby żyjące w Zatoce Meksykańskiej mogą teraz podziwiać dość niecodzienny widok. Armia amerykańska zatopiła bowiem ostatnio u wybrzeży Alabamy 3 tysiące wybrakowanych czołgów. Wyjaśnienia wojskowych są bardzo obłudne. Okazuje się bowiem, że armii wcale nie chodziło o pozbycie się wybrakowanych czołgów, armia poczuła tylko nagle „obowiązek” zapewnienia jak najlepszych warunków bytowych ichtiofaunie żyjącej u wybrzeży Alabamy. Zatopione czołgi, w myśl zapewnień, utworzyły sztuczną rafę, dzięki czemu ryby znajdą dogodne warunki do odbycia tarła.
Dyrektor Morskiego Instytutu Biologicznego przekonuje opinię publiczną, że nic się nie stało. – Ustaliliśmy ponad wszelką wątpliwość, że w miejscach, w których założono sztuczne rafy, występuje znacznie więcej gatunków ryb, niż kiedyś. Jest jednak małe ale: na wielu tysiącach kilometrów kwadratowych dna morskiego u wybrzeży Alabamy leżą już i tak liczne wraki samochodów, przęsła starych mostów itp. Dlaczego więc ryby miałyby upodobać sobie akurat zatopione czołgi?
Kilogramowy bass i trzy kilo zielska – Waszyngton – nasz współpracownik Jan Eggers trochę się zdziwił, gdy zaciął swojego pierwszego w życiu bassa wielkogębowego. Wyholowanie ryby okazało się nie lada sztuką.
Jak to możliwe, – zastanawiał się Eggers – żeby tak mała ryba mogła stawiać taki opór na wędce? Przecież Largemouth Bass, jak nazywają bassa wielkogębowego Amerykanie, dorasta średnio do półtora, dwóch kilogramów. Tylko nieliczne ryby osiągają masę pięciu, a już sporadycznie dziesięciu kilogramów. Nie mówiąc już o tym, że podobnej wielkości europejski okoń rzeczny jest znacznie waleczniejszym przeciwnikiem podczas holu.
Czy zacięta przez Eggersa ryba była kapitalnym okazem? On sam przyznał się później, że tak właśnie myślał i z całych sił starał się doholować bassa do łodzi. Po skończonym pojedynku, szczupakowy ekspert Eggers długo się nie mógł nadziwić. Zdobycz ważyła 4 kg, z tym, że ryba miała tylko kilogram, natomiast resztę obciążenia stanowiła roślinność wodna, którą bass nabrał podczas holu na żyłkę.
Bassy najlepiej czują się wśród grążeli, roślinności wodnej i gałęzi zatopionych drzew. Po zacięciu, hol musi być bardzo zdecydowany, gdyż w takich warunkach o utratę ryby nietrudno. Jest to główny powód, dla którego Amerykanie łowią na solidne wędziska i grube żyłki. Początkowo Eggers nie mógł się temu nadziwić. Po złowieniu pierwszego bassa zrozumiał jednak, że jest to po prostu konieczność.
Irlandzka molwa – Dungarvan – Mirco Pludra z Kilonii złowił u południowych wybrzeży Irlandii wspaniały okaz molwy. Ryba o masie 14,5 kg wzięła na głębokości 72 metrów. Hol trwał piętnaście minut. Mirco z kilkoma innymi wędkarzami łowili z kutra „Kingfisher” nad wrakiem zatopionego statku. Szyper namierzył to miejsce już przy pierwszym podejściu.
Więcierz zamiast prądu – Kolonia – im mniej przeszkód znajduje się na drodze wstępujących do rzek łososi, tym trudniej jest kontrolować ich liczebność. Niemieccy naukowcy zaczęli od nowa posługiwać się starymi, sprawdzonymi metodami. Kiedy zaczyna się główny ciąg łososi i troci? Ile ryb wpływa z morza do rzeki? Niemieckim naukowcom pytania te nie dawały już od dłuższego czasu spokoju. Kiedyś, gdy ryby gromadziły się przed zaporami i śluzami, odłowy kontrolne dokonywano agregatami i bez trudu szacowano liczebność ciągnących w górę rzeki salmonidów. Obecnie jednak wszystkie urządzenia wodne w Niemczech wyposażone są w przepławki i łososie nie gromadzą się już przed przeszkodami. Naukowcy musieli więc zastosować inne metody odłowu ryb, a mianowicie więcierze stawiane w przepławkach oraz zacząć budować tak zwane schody dla ryb. W Irlandii i Norwegii jest to praktykowane już od wielu lat. Więcierze wróciły więc do łask. Łososie, które w nie wpadną, są dokładnie liczone, a następnie przerzucane w górę rzeki. Od wielu ryb pobiera się też ikrę i mlecz w celu przeprowadzenia sztucznego tarła.