Jak wiadomo, tak naprawdę do dziś nie ma żadnego w pełni skutecznego lekarstwa na katar, jako że jego sprawcy nie dają się niczym zabić! Skuteczność różnych kropli do nosa, obkurczających naczynia krwionośne śluzówki, jest krótkotrwała i nieznaczna (Xylomethasolin, Rhinophenazol, Sulpharhinol i inne). Krótki wypad nad wodę z katarem nie jest karygodnym błędem, także zimą, gdyż zimne powietrze skuteczniej obkurczy naczynia krwionośne śluzówki i tym samym zmniejszy ilość wydzieliny – zasmarczemy się obficie dopiero po powrocie do domu. Wzięcie na noc aspiryny złagodzi pieczenie w nosie i nozdrzach tylnych. Tak czy siak, cała ta niemiła zabawa zakończy się sama po 5-7 dniach. Czy można dostać kataru nie zarażając się od kogoś innego? Bardzo rzadko. Wszelkie katary są wynikiem zakażenia sprzed kilku dni, tylko my przeważnie tego nie pamiętamy lub nie zauważamy.
Otwór nozdrzy tylnych prowadzi wprost do jamy gardłowej (gardła), której tylną ścianę możemy sobie łatwo obejrzeć w lustrze, otwierając szeroko usta i spłaszczając język za pomocą własnego palca. Po obu stronach, poza językiem, widoczne są symetryczne fałdy błony śluzowej – tzw. łuki podniebienne – a tuż za nimi widać „słynne” migdałki. Są one utkaniem tkanki limfatycznej i wraz z kępkami tejże tkanki na tylnej ścianie gardła stanowią główną zaporę obronną całych dróg oddechowych przed atakiem wszelkich drobnoustrojów chorobotwórczych. Taka właśnie budowa i funkcja gardła jest zasadniczą przyczyną „rozgrywania się” w nim bardzo pospolitych stanów zapalnych i infekcji, nękających nas szczególnie zimą (zdarzają się też niekiedy latem, ale niemal zawsze po zjedzeniu lodów lub bardzo zimnych napojów, albo niewłaściwym ustawieniu urządzeń klimatyzacyjnych). To zestawienie jednoznacznie sugeruje przyczynę: gwałtowne lub zbyt długotrwałe bezpośrednie oziębienie błony śluzowej łuków podniebiennych, migdałków i gardła! A więc oddychanie zimnym powietrzem otwartymi ustami (podczas biegu, szybkiego marszu, krzyku lub śmiechu) prowadzi w istocie do tego samego, co łapczywe jedzenie lodów! Znacznego stopnia zmniejszenie ukrwienia tkanek obronnych gardła w wyniku skurczu naczyń krwionośnych pod wpływem zimna, powoduje zrozumiałe zmniejszenie wydolności obronnej, znakomicie ułatwiając atak wirusów lub bakterii (albo obu kolejno), bytujących zawsze w naszych gardłach niejako w równowadze z naszymi obrońcami (tzw. komórki żerne z licznej rodziny krwinek białych i białkowe przeciwciała z surowicy krwi). Z okazji ataku mogą też skorzystać zarazki z zewnątrz, takie jak w katarze. Wiemy, że zapalenia gardła należą do najczęstszych chorób zakaźnych w naszej szerokości geograficznej. Są także niekiedy „wrotami” wielonarządowych schorzeń, czasem groźnych i przewlekłych. Skupmy się jednak na najbardziej znanych: zapaleniu jamy gardłowej (łuki podniebienne, tylna ściana gardła) i zapaleniu migdałków. Sprawców już znamy. Często współdziałają ze sobą w taki sposób, że wirusy torują drogę do agresji bakteriom. Niedo-krwiona, zaatakowana śluzówka podejmuje naturalnie obronę (z udziałem potencjału obronnego całego organizmu), co szybko prowadzi do jej… zapalnego przekrwienia (czerwone lub płonące gardło). I tu jasno trzeba stwierdzić: nie ma żadnego sposobu na zdecydowane odróżnienie wirusowego od bakteryjnego zapalenia gardła (a takie diagnozy słyszy się nawet z ust lekarzy). Objawy miejscowe i ogólne niczym znaczącym się nie różnią: ból, pieczenie, zaczerwienienie gardła oraz gorączka, ból głowy oraz ogólne rozbicie. Postępowanie sprowadza się do stosowania polopiryny, leków do ssania łagodzących pieczenie oraz picia ciepłych płynów. Niekiedy (decyzja lekarza) stosuje się od początku lub drugiego czy trzeciego dnia choroby właściwy antybiotyk, niszczący bakterie najczęściej atakujące gardło. W przypadku zapalenia migdałków (czerwone, powiększone, często z ropnymi czopami – angina) antybiotyk jest podstawowym i nieodzownym lekiem! To właśnie nieodpowiednio leczona angina może spowodować wie-lonarządową, groźną chorobę (w tym serca i nerek) u naszych najmłodszych kolegów. Wymienię teraz (warunkowo!) kilka właściwych antybiotyków, z zastrzeżeniem, że ich stosowanie należy bezwzględnie skonsultować z lekarzem. Są to: Doxycyclina, Davercin, Augmentin (lub Unasyn), Dalacin, Zinnat. Dopuszczam jednak, zwłaszcza osobom bardziej doświadczonym, posiadanie przy sobie, w mini apteczce, jednego z nich, np. doxycycliny, oraz małego lusterka pozwalającego na rzut okiem na gardło, co może ułatwić decyzję o zażyciu leku natychmiast. Oczywiście, czując się źle powinniśmy przerwać łowienie i wracać do domu, co jakiś czas krótko odpoczywając.
Jeszcze słowo o prawdziwej grypie. Wywołuje ją wirus grypy właściwej, który dostaje się do organizmu także wziewną drogą kropelkową (na mikrokropelkach pary wodnej zawartej w powietrzu wydychanym) i poprzez nosogardziel atakuje nie tylko układ oddechowy, ale cały organizm – przewód pokarmowy, centralny układ nerwowy, mięśnie, a czasem serce. Jest to więc poważna choroba i zazwyczaj występuje epidemicznie. Ma charakterystyczny dla danej epidemii zespół objawów (najczęściej z wysoką gorączką) i z reguły wymaga rzetelnej interwencji lekarskiej.
Kończąc pierwszą poradę, jeszcze kilka słów wyjaśnienia w sprawie „przeziębienie a ubranie”. Otóż przeziębienie jest znacznie częściej wynikiem przegrzania niż samego zmarznięcia! Wniosek: należy ubierać się tak, żeby się nie pocić przy najmniejszym nawet wysiłku, a jeśli już jesteśmy zgrzani – broń Boże nie rozbierać się, a także nie siadać od razu w bezruchu, lecz w ciągu kilku minut zmniejszać nasze „obroty”. Zatem dobranie stroju do pogody oraz rodzaju i czasu wędkowania ma kolosalne znaczenie zapobiegawcze. Przede wszystkim powinniśmy unikać wszelkiej odzieży z tworzyw syntetycznych, typu anilana, nylon, bistor itp., które na chłodzie „nie grzeją”, a po spoceniu wręcz „chłodzą” powierzchnię ciała. Wyjątkiem wśród nich są „oddychające” tkaniny typu gore-tex i ubrania typu polar-tec. Bawełna (flanela), len i wełna są nadal bezkonkurencyjne i tylko dobór warstw odzieży zapewnić może odpowiedni, higieniczny strój do wędkowania, co jest kwestią naszego wyczucia. Przypomnę jeszcze, że każde okrycie przeciwdeszczowe (folia, guma), choć najlepiej chroni przed deszczem, to nie chroni przed zimnem i zawsze powoduje niekorzystne pocenie.
Bardzo ważna uwaga końcowa!
Zawsze mieć ze sobą termos z gorącym płynem, słodzonym (min. 0,5 l) i „treściwe” kanapki, a także tabliczkę czekolady.
Takie „paliwo” jest najskuteczniejszym środkiem przeciw marznięciu, odmrożeniu stóp lub dłoni – zwłaszcza w połączeniu z sensownie dozowanym ruchem! Zapobiega także fizycznemu zmęczeniu oraz rzeczywiście poprawia naszą odporność przeciw infekcyjną.
Nie zalecam noszenia ze sobą butelki z alkoholem, choć uważam, że 2 lub 3 łyki mogą poprawić samopoczucie niejednemu z nas.