Optymalne stanowisko wędkarza to brzeg na wewnętrznym łuku starorzecza. Najlepsze łowisko znajduje się tuż przy zarośniętym brzegu po drugiej stronie.
Starorzecza, szczególnie te łączące się z rzeką, są bardzo dobrymi łowiskami ryb spokojnego żeru. Hermann łowi w nich zimą kapitalne leszcze i płocie.
Już od kilku lat ciepłe zimy są czymś zupełnie normalnym. Woda nie zamarza, nie ma więc mowy o łowieniu z lodu. A może to lepiej, gdyż wędkowanie na mormyszkę jakoś nigdy mnie nie pociągało. Zamiast okoni, zdecydowanie wolę łowić ryby spokojnego żeru i to na zwykłą wędkę. Zima nie jest jednak dobrym okresem dla wędkarzy takich jak ja. Podwyższony stan wody i silny prąd utrudniają wędkowanie, dają się też we znaki rybom. Ze względu na brak roślinności wodnej (obumarła i opadła na dno), ryby nie znajdują w rzece dogodnych stanowisk i chętnie przemieszczają się do spokojnych, osłoniętych miejsc, a takimi są właśnie starorzecza łączące się z rzeką.
Starorzecze jest dawnym meandrem rzeki, odłączonym w wyniku naturalnego „prostowania” się cieku. W pewnym momencie główne koryto rzeki zaczyna przebiegać gdzie indziej, natomiast starorzecze staje się jakby długą, wąską zatoką łączącą się jednym końcem z nurtem głównym. Często zdarza się też, że starorzecze zupełnie odłącza się od rzeki i tworzy oddzielny, zamknięty zbiornik.
Pierwszy adres
Dla wędkarzy pragnących spróbować swych sił w zimowym łowieniu ryb spokojnego żeru, starorzecza łączące się z rzeką są „pierwszym adresem”, pod jaki należy się udać, żeby przeżyć przygodę z dorodnymi płociami i leszczami. W okresie zimowym szanse na złowienie w starorzeczu płoci lub leszcza, są znacznie większe niż latem w rzece!
Zimą ryby gromadzą się zawsze w głębszych miejscach. W starorzeczach, podobnie jak w płynącej nawet niewielkimi meandrami rzece, jeden z brzegów jest zawsze głębszy (zewnętrzny łuk zakrętu podmywany kiedyś przez prąd wody). Na łowisko wybierajmy więc zawsze głębszy brzeg starorzecza.
W okresie zimowym ryby są bardzo ostrożne i płochliwe. Im większa jest odległość między łowiskiem a stanowiskiem wędkarza, tym lepiej. Z tego też względu, jeżeli tylko jest to możliwe, staram się wędkować z brzegu, przy którym woda jest płytsza. Siedzę sobie wygodnie, z dala od ryb, a wędkę zarzucam pod drugi brzeg w najgłębsze miejsce starorzecza.
Ryby są zwierzętami zmiennocieplnymi, a to oznacza, że ich temperatura ciała zależy od temperatury wody. Obniżenie ciepłoty ciała zmniejsza tempo przemiany materii i aktywność pokarmową. Zimą ryby są odrętwiałe i nie przemierzają w poszukiwaniu pokarmu tak dużych odległości, jak latem. Tajemnicą skutecznego łowienia jest więc bardzo precyzyjne nęcenie. W takich warunkach, szczególnie gdy nastawiamy się na łowienie leszczy, najodpowiedniejszą metodą wędkarską jest bez wątpienia lekka gruntówka z koszyczkiem zanętowym. Ma ona następujące zalety:
* zestawem z koszyczkiem zanętowym i odpowiednim kijem typu „Feeder” można rzucić nawet na bardzo dużą odległość;
* przynęta i zanęta zawsze leżą na dnie bardzo blisko siebie;
* pomimo dużej odległości możliwe jest precyzyjne zanęcenie jeszcze przed przystąpieniem do łowienia (kilka rzutów napełnionym telewizorkiem dokładnie w to samo miejsce);
* przez cały czas będziemy wędkować dokładnie w zanęconym miejscu.
Kiedyś obserwowałem „przy pracy” kilku holenderskich wyczynowców w łowieniu ryb spokojnego żeru na zestaw z koszyczkiem zanętowym. Koledzy ci wykonywali rzuty na odległość 35 metrów i za każdym razem precyzyjnie trafiali dokładnie w to samo miejsce o powierzchni nie większej niż pół metra kwadratowego. Zimą ma to decydujące znaczenie, gdyż jak już wspomniałem, o tej porze roku ryby prawie w ogóle się nie przemieszczają.
Pewnego łagodnego poranka rozłożyłem w końcu sprzęt nad starorzeczem rzeki Emms. W pobliżu drugiego brzegu, w miejscu, w którym zamierzałem wędkować, woda miała głębokość około 4 metrów.