Zapasowe wędzisko
Przerwę w łowieniu (po zerwaniu pierwszej ryby) możemy wykorzystać na dostosowanie sprzętu do warunków panujących w danym łowisku oraz na ewentualną zmianę przynęty. Wyruszając na połów ryb drapieżnych zawsze powinniśmy zabierać ze sobą zapasowe wędzisko. Dzięki temu w każdej chwili możemy odłożyć do łódki sztywny sandaczowy kij i zacząć łowić na miękki okoniowy „bacik”. Po dowiązaniu do końca cienkiej żyłki odpowiedniej przynęty (wybór należy tylko do wędkarza), od razu jesteśmy przygotowani na spotkanie z wielkimi, zlokalizowanymi przed chwilą okoniami. Od tego momentu musimy działać szybko i efektywnie. Okonia prowokujemy do brania trafnie wybraną i atrakcyjnie poprowadzoną przynętą, a następnie jak najszybciej holujemy zaciętą rybę. Pewnie zapiętego okonia nie należy holować „w nieskończoność”, jak czyni się to z podobnej wielkości rybami innych gatunków. Wręcz przeciwnie – hol pręgowanego drapieżnika powinien być jak najkrótszy. Niezbyt wprawne próby podebrania ryby podbierakiem lub nieudany chwyt ręką mogą się w każdej chwili zakończyć uwolnieniem haczyka z miękkiego pyska ryby. Najlepszym rozwiązaniem jest podprowadzenie okonia na metr do szczytówki, a następnie wyjęcie go „na bata” płynnym ruchem z wody (do łódki lub na brzeg). Aby uniknąć uszkodzenia delikatnego kija, największe okazy okoni powinno się wyciągać z wody bezpośrednio na żyłce. Jeżeli nie popełnimy żadnego błędu, możemy mieć nadzieję, że duże okonie w dalszym ciągu będą dobrze brały, tak jak mają to we zwyczaju mali i średni przedstawiciele tego gatunku. Podczas holu okonia często asystują mu trzy, a nawet cztery podobnej wielkości ryby, które groźnie strasząc płetwy grzbietowe, starają się za wszelką cenę odebrać swemu „koledze” trzymaną w pysku zdobycz. Czasami zdarza się też i tak, że konkurujący o pokarm okoń zapina się na drugiej kotwiczce woblera i wędkarz może się potem pochwalić złowieniem dubletu. Założę się, że w chwilach intensywnego żerowania okoni każdy spinningista myśli tylko o jednym -jak najszybciej odhaczyć złowioną rybę i wykonać następny rzut.
W jeziorach powyrobiskowych
Wybór odpowiedniego zestawu na okonie zależy głównie od rodzaju łowiska. Zacznijmy od jezior powyrobiskowych. Akweny te mają przeważnie tak czystą wodę, że często udaje się w nich łowić duże okonie metodą „na wzrok”. Podczas łowienia szczupaków wśród roślinności wodnej widzimy nagle, jak do naszej przynęty doskakuje olbrzymi okoń, który pojawił się w tym miejscu jakby spod ziemi. Niestety, pręgo-wany drapieżnik często nie decyduje się na zaatakowanie naszej przynęty, gdyż w wielu przypadkach jest ona dla niego po prostu za duża. I co dalej? W takich momentach przeważnie przestawiam się na przynętę naturalną, najchętniej na rosówki, które zawsze zabieram ze sobą nad wodę. Staram się przy tym, żeby mój przerobiony zestaw spinningowy (patrz rysunek) był możliwie najprostszy. Do 50-centymetrowego przyponu z żyłki 0,18 mm dowiązuję haczyk nr 6. Przypon łączę z żyłką główną (0,20 mm) za pomocą karabińczyka. Na karabińczyku zaciskam ołowianą śrucinę lub mały ciężarek sztabkowy. To wszystko. Zestaw z rosówką na haczyku zarzucam łagodnym ruchem (żeby nie spadła przynęta) w wolne miejsce pomiędzy wałami roślinności. Po opadnięciu ciężarka unoszę kij do góry, żeby rosówka delikatnie podskoczyła nad dnem. Następnie opuszczam wędzisko do dołu, nawijam na kołowrotek luźną żyłkę i całą tę zabawę powtarzam od nowa. Brania należy spodziewać się w każdym momencie, nawet gdy rosówka leży na dnie. Z zacięciem nie powinniśmy się jednak spieszyć. Musimy zawsze dać okoniowi trochę czasu, żeby mógł wciągnąć przynętę do pyska. Taki sam zestaw, tylko z trochę krótszym przyponem, doskonale nadaje się także do łowienia na przynętę sztuczną. Jeżeli będzie to wirówka, to radziłbym uzbroić ją pojedynczym haczykiem lub kotwiczką z dużym wełnianym chwościkiem. Pozwoli to znacznie zmniejszyć liczbę zaczepów, o które pomiędzy roślinnością wodną przecież nietrudno. Ostatnią możliwością jest łowienie na żywca lub martwą rybkę na zestawie ze spławikiem przelotowym. Grunt ustawiamy na taką głębokość, żeby przynęta znalazła się tuż nad dnem. Zestaw zarzucamy jak najbliżej roślinności wodnej, a następnie zaczynamy podciągać spławik krótkimi skokami w kierunku łódki lub brzegu. Jeżeli w obławianym miejscu znajduje się jakiś duży okoń, branie jest prawie pewne.
W rzece
W rzece, w atrakcyjnym dla okoni miejscu rzadko kiedy stoją obok siebie więcej niż dwa lub trzy duże drapieżniki. Z tego też względu, w ciekach (w przeciwieństwie do akwenów z wodą stojącą) duże okonie łowi się przeważnie przy okazji polowania na szczupaki lub sandacze. Jeżeli jednak uda nam się zlokalizować stanowiska tych ryb, możemy je celowo łowić nawet w rzece. W rzece o sukcesie decyduje głównie przynęta. Jeżeli w danym cieku występują takie rybie drobiazgi, jak różanki lub kiełbiki, to rybki te są najlepszą przynętą na pręgowane drapieżniki. Żywczyka zahaczamy pojedynczym haczykiem za pyszczek. Zarzucamy do wody zestaw ze spławikiem przelotowym i pozwalamy przynęcie przepłynąć jak najbliżej wytypowanej kryjówki ryb. Łowimy bardzo aktywnie, ciągle spacerując brzegiem rzeki i „sprawdzając” kolejne stanowiska ryb. Po braniu należy wykonać natychmiastowe zacięcie, żeby okoń nie zdążył wejść w zawadę. Podczas łowienia na spinning, moją ulubioną przynętą jest dociążona ołowianą główką wirówka. Uważam bowiem, że na przynętę można skusić nawet niezwykle kapryśne wielkie okonie rzeczne. Moja technika prowadzenia przynęty jest całkiem prosta. Co jaki: czas przestaję kręcić korbką i pozwalam przynęcie opaść na dno. Podczas opadania pionowo w dół, skrzydełko wirówki cały czas się obraca (w tym czasie opuszczam też kij do dołu). Następnie podrywam przynętę płynnym ruchem wędziska do góry, nawijam kilka metrów żyłki na kołowrotek i ponownie pozwalam wirówce opaść na dno. Rzadko który okoń potrafi oprzeć się takiemu tańcowi przynęty nad dnem. Dobrymi przynętami spinningowymi na rzeczne okonie są także maleńkie wahadłówki, wszelkiego rodzaju przynęty z miękkiego tworzywa sztucznego oraz małe woblery. Najlepsze efekty uzyskuje się prowadząc przynętę z prądem, jak najbliżej stanowisk drapieżników.
W głębokich jeziorach
W dużych naturalnych jeziorach łowimy wzdłuż zdecydowanych spadków dna. Na początku najchętniej szukam okoni spinningując małym pilkerem, czyli dokładnie tak samo, jak w górskich jeziorach zaporowych. Kotwiczka pilkera musi mieć znaczną swobodę ruchów, najlepiej więc połączyć ją z pilkerem przez dwa kółeczka łącznikowe. Spinningując pilkerem prowadzimy go krótkimi skokami nad dnem. Sama technika jest nieco podobna do łowienia na błystkę podlodową, z tym, że pilkera ściągamy do łódki z pewnej odległości. Brania są praktycznie niewyczuwalne, ale ze względu na ciągłe podskakiwanie przynętą nad dnem, drapieżnik niejako zacina się automatycznie. Łowiąc wśród gałęzi zatopionych drzew lub na bardzo dużych głębokościach, mały, atrakcyjnie pracujący w wodzie pilkerek, jest rewelacyjnie skuteczną przynętą. Mogą z nim konkurować jedynie niektóre twistery i rippery z dużymi ołowianymi główkami. Radzę więc wypróbować obydwie te przynęty, żeby przekonać się, która z nich jest w danym momencie lepsza. A potem już tylko holować jednego głębinowego okonia za drugim.